Już od dawna myślałam o takim torcie.
Koncepcja była prosta jak o niej myślałam, wykonanie okazało się nieco trudniejsze.
Tort robiony był na zamówienie na wieczór panieński.
Finalnie powstał tort- pudełko, jednak o trochę nietypowym kształcie:)
Tym razem zamiast biszkoptów piekłam blaty z ciasta miodowego. W tym miejscu muszę powiedzieć, że doskonale się nadają do tortów, gdyż świetnie się kroją i nie ma potrzeby ich nasączać.
Zrobiłam dwa ciasta w formach 22 cm.- do jednej wlałam tylko trochę cista, na pojedynczy blat (pokrywka) a do drugiej resztę ( dało się przekroić na 4 płaskie blaty i "kapelusz" bo ciasto zawsze rośnie z górką na środku).
Ciasto
Przepis:
- 120 gramów masła
- 10 jajek (małych)
- 12 łyżek miodu
- szklanka mleka
- 1,5 szklanki cukru
- 700 gramów mąki
- proszek do pieczenia- 2 łyżeczki
Do rondelka wrzucamy masło + miód + cukier. Czekamy aż wszystko się roztopi i połączy w gładką masę (mieszamy jeśli trzeba, gaz nie może być za duży)
W misce rozbijamy jajka i łączymy z mlekiem. Potem wlewamy przestudzoną, rozpuszczoną masę, a na koniec mąkę z proszkiem i dokładnie wyrabiamy.
Ja piekłam ok 50 min. w temp. 180 stopni. Bez termoobiegu, bo ciasto mocno się przyrumienia na górze.
Gotowe ciasto PO WYSTUDZENIU kroimy na blaty. Niestety, trzeba ściąć górkę, żeby blaty były płaskie.
Zrobiłam dwa kremy:
Krem czekoladowo-kajmakowy i czekoladowy (podobny do tego jakim wypełniam
pralinki).
- ok. 2 szklanek śmietany do ubijania (do tej pory używałam łowickiej, teraz znalazłam łaciatą 36 %- rewelacja)
- 200 gramów rozpuszczonej czekolady
- 4 łyżki kajmaku
Do mocno ubitej śmietany (pamiętajmy, że śmietana musi być schłodzona przed ubijaniem) dodajemy stopniowo rozpuszczoną, przestudzoną czekoladę. Potem część masy odkładamy do innej miski i mieszkamy z kajmakiem.
Obie masy są bardzo słodkie, puszyste i delikatne. Można odstawić na ok 0,5 h do lodówki, żeby trochę stężały.
Przekładamy blaty z ciasta kremami.
I tutaj kończy się łatwiejsza część. Jeśli ktoś ma ochotę może na tym poprzestać, ciasto polać rozpuszczoną czekoladą lub posmarować kremem który został, albo samym kajmakiem. Też będzie pyszne:)
Jeżeli jednak ma to być tort angielski trzeba zaopatrzyć się przede wszystkim w lukier plastyczny (przepis
tutaj), a także krem maślany do izolacji:)
Krem maślany pełni bardzo ważną funkcję- wyrównuje tort i izoluje krem którym przełożone jest ciasto od lukru. Przepis jest banalnie prosty:
- kostka bardzo miękkiego masła
- ok 3/4 szklanki cukru pudru
- sok z cytryny
Wszystkie składniki ucieramy na puszystą masę i cienką warstwą rozprowadzamy na torcie.
Teraz można już przystąpić do nakładania
lukru plastycznego. Sam lukier można zrobić w dość łatwy sposób (
tutaj przepis) lub (jeszcze prościej) zamówić w internecie gotowy.
Różnica w cenie jest spora dlatego ja wypracowałam taką metodę- biały lukier robię sama, kolorowy zamawiam.
Wytłumaczenie jest proste- aby uzyskać jednolity kolor dla dużej ilości lukru trzeba się mocno namęczyć. Poza tym robiąc małe elementy łatwiej ( i dużo szybciej i czyściej)jest korzystać z gotowego a nie za każdym razem mieszać.
Biały lukier wałkujemy na wysypanym cukrem pudrem blacie. Na YouTube jest bardzo dużo filmików jak to robić i jak przenieść go potem na ciasto.
Trzeba pamiętać, że nie powinien być wałkowany za cienko, bo będzie widać wszystkie nierówności na torcie.
Przy tym torcie było więcej zachodu, gdyż zależało mi na wgłębieniu na czekoladki.
Dlatego jedna warstwa tortu miała po prostu wyciętą w środku dziurę, tak, aby po nałożeniu lukru zmieściły się tam pralinki.
Na biały lukier nałożyłam cieniutko rozwałkowany lukier brązowy.
Pokrywka to blat ciasta również owinięty lukrem plastycznym i pomalowany barwnikami spożywczymi.
Niestety, jako, że robiłam pierwszy raz proporcje nie są idealne, ale już wiem jak to naprawić przy następnym torcie.
Poza tym uważam, że idea ukrytych czekoladek jest interesująca.
Takie torty moim zdaniem są dobre żeby trochę wykazać się twórczo i pobawić się jedzeniem (chociaż mama mówiła, że nie wolno:) ).