A ja jakoś miałam lenia albo mi się muffinek zachciało, ale na sernik nie miałam nastroju.
Aż do wczoraj.
Z tym, że żeby nie było za prosto, zamarzył mi się sernik nie zwykły na spodzie z ciastek, ale jakiś inny, najlepiej czekoladowy.
Jak zawsze zaczęłam od przejrzenia ukochanych blogów (2 z nich już wcześniej polecałam). I nie zawiodłam się. Niezwykle spodobał mi się pomysł, żeby połączyć czekoladowe ciasto z masą serową. Przeczytałam przepis, potem przeczytałam jeszcze raz... i jeszcze ze 2 razy, aż w końcu uznałam, że ma szanse się udać i trafić w mój smak.
Dokonałam pewnych zmian w przepisie:
- Użyłam więcej masy serowej- 0,5 kg twarogu (z wiaderka, do serników), 120 g cukru, 2 żółtka, 40 g mąki
- Do masy serowej nie dodawałam pomarańczy. Nie wątpię, że tak też jest pysznie, ale miałam ochotę na waniliową wersję sernika, więc dodałam 2 łyżeczki esencji waniliowej.
- Za to do ciasta czekoladowego dodałam (oprócz gorzkiej czekolady) trochę mlecznej, oraz czekoladę Lindt 70% z pomarańczą (malutką tabliczkę). Nie dodawałam kawy, ani orzechów.
- Piekłam dłużej. I tu UWAGA! Jeśli pokusicie się o robienie tego ciasta: ja piekłam je ok 50 minut, w 180 stopniach bez termoobiegu, na środkowej półce przy włączonym grzaniu dolnym i górnym. Efekt był taki, że góra ok, ale spód się nie dopiekł. Musiałam wstawić je jeszcze na 20 min, na najniższą półkę, z włączonym grzaniem dolnym. W sumie dało to 70 min pieczenia, a to za długo. Dlatego następnym razem będę piekła ok pół godziny górę i dół, a potem na 15-20 min przełożę na dolną półkę i włączę grzanie tylko od dołu.
- I najważniejsza sprawa- mniej cukru. Masa serowa wyszła ok, ale ciasto czekoladowe jest zdecydowanie za słodkie jak na mój gust. Zazwyczaj wypróbowując nowy przepis od razu zmniejszam od razu ilość cukru. Tym razem tego nie zrobiłam i to był błąd.
Ciasto po upieczeniu powinno być wilgotne.
I najgorsze- nie wolno go kroić od razu. Udało mi się wytrwać tylko dlatego, że już było późno...
Albo się przyznam- udało mi się wytrwać i nie wyciągnęłam ciasta z blachy tylko dlatego, że w małej foremce do muffinek zrobiłam sobie mini-serniczki i zjadłam ledwo przestudzone, popijając zimnym mlekiem:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz