niedziela, 23 stycznia 2011

Czekoladowe mini-serniki...

Czyli pisząc językiem znanym z kart menu: kremowe serniczki pod owocową pierzynką w chrupiącej czekoladowej skorupce:)



Wymyśliłam ten deser po tym jak kupiłam silikonowe papilotki do muffinek. Są bardzo elastyczne, więc przyszło mi do głowy, że może da się ich użyć tak samo, jak formy do pralinek.
Wyszło bardzo dobrze, tylko nałożyłam 4 warstwy czekolady, żeby na pewno nie popękały.


Stwierdziłam, że dobrym wypełnieniem będzie coś podobnego do sernika na zimno. Nie robiłam go wg konkretnego przepisu, ale na pewno składał się z: ubitej śmietanki, cukru pudru, serków homogenizowanych i żelatyny. Tak na prawdę nada się każdy przepis na sernik na zimno.




Wypełniłam czekoladowe skorupki masą i poczekałam aż zastygnie. Potem nałożyłam owoce. 
Ja użyłam mrożonych wiśni, które rozgotowałam w syropie. Na koniec dodałam żelatynę, żeby uzyskały konsystencję dżemu. Jednak pomimo tego były nieco za wodniste i w niektórych miejscach przemoczyły czekoladę. Dlatego następnym spróbuję ze świeżymi owocami (marzy mi się z malinami) albo dodam więcej żelatyny. 

Na końcu zamknęłam czekoladowe papilotki rozpuszczoną białą i ciemną czekoladą i zrobiłam wykałaczką szlaczki.

Już się nie mogę doczekać lata, bo mam wizję zrobienia tych papilotek z białej czekolady i wypełnienia malinami. Strasznie tęsknię już za wiosną i latem.

1 komentarz:

  1. Oj tak, dość już było zimy. Choć mnie akurat marzy się szpinak.

    Wydaje mi się, że z malinami będzie super - biała czekolada lubi maliny. I sernik też lubi. I Lileczka lubi maliny. I kolor malinowy wśród szlaczków to ładnie.

    A póki co - herbatę z syropem malinowym piję i pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń